PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8262}

Ryzykowna gra

Ocean's Eleven
7,4 13 625
ocen
7,4 10 1 13625
6,8 4
oceny krytyków
Ryzykowna gra
powrót do forum filmu Ryzykowna gra

Zarówno wersja z 1960 jak i 2001 roku, to kino czysto rozrywkowe opierające się na zasadzie: umieśćmy w obsadzie gwiazdorski dream team, dorzućmy prostą ale chwytającą za serce fabułę i obsypmy całość kilkoma nieskomplikowaną żartami a widownia ruszy szturmem do kin. Taki plan się sprawdza, ale filmy te mają jedną podstawową wadę - starzeją się. O ile wszyscy znają i kochają Kluneja, Garsiję, Dejmona, Afleka, Dżulję Roberts, Brada Pita czy Dżeta Li, bo oglądają ich twarze średnio raz w tygodniu, zwykle częściej niż własną matkę, to w wypadku obsady pierwowzoru, która w większości wącha kwiatki od spodu lub jest na stałe przykuta do perspiratora już nie jest tak różowo.
Ale żeby nie było całkiem pesymistycznie, najpierw co mi się podobało. Podobała mi się czołówka, graficznie nawiązująca do atmosfery kasyn, która chyba była inspiracją dla późniejszych czołówek Bondów, z Casino Royale włącznie.
Podobała mi się muzyka, co nie dziwi, skoro film to musical z Sinatrą w roli głównej.
Podobały mi się stroje całej obsady męskiej. Garniaki, płaszcze, poszetki, wszystko przeniknięte duchem klasyki, jaką można było zobaczyć jeszcze w pierwszych 2-3 Bondach, zanim Pirs Brosnan zaczął paradować w garniturach Brioni błyszczących jak zestawy studniówkowe dostępne na allegro za 199.
No i to by było na tyle z pozytywów, bo dalej jest równia pochyła.
Najpierw aktorstwo, aktorstwo jest żenująco drętwe i stanowi żywy dowód na to, że umiejętność śpiewu nie musi iść w parze ze zdolnością do wiarygodnego oddawania pełnego wachlarza emocji, o czym producenci końca lat 50-tych zdawali się notorycznie zapominać serwując taśmowo gwiazdorskie musicale o niczym.
Dalej humor lub, ciekawa obserwacja socjologiczna, coś co być może dawniej nazywano humorem. Humor jest przaśny, ale jeśli komuś się wydaje że współczesne kino polskie osiągnęło w tym zakresie dno absolutne, myli się - Amerykanie byli pierwsi. Przy tandetnych dowcipach Ocean's Eleven, teksty Gulczasa w Yyreek kosmiczna nominacja, brzmią jak cięte riposty Indiany Jonesa na gościnnych wykładach w Yale.
Seksizm. Daleki jestem od politycznej poprawności jeśli jest podana z ironią i mrugnięciem do widza okiem, ale w tym filmie scenarzysta przeszedł samego siebie. Najwyraźniej przyświecał mu cel zwycięstwa w konkursie na napisanie najbardziej debilnej roli kobiecej dekady. Jedna panienka jest głupsza od kolejnej, od ich naiwnych tekstów aż zęby bolą i, co najgorsze, wszystkie wygłaszane są z powagą rozpalającego ognisko Ku Klux Klanu.
Już szybko lecimy do końca - bohaterowie. Czasy się może trochę zmieniły ale ja za nic nie mogę się utożsamić z postacią, którą do udziału w napadzie motywuje niechęć do brania kolejnych pieniędzy od mamy która mu te pieniądze chętnie i w nieograniczonych ilościach daje. Albo ten murzynek, 150 wzrostu - on był spadochroniarzem? Czarni w czasie II wojny światowej byli tylko kucharzami i kierowcami daleko za liniami frontu.
No i finałowy strzał w stopę, ale chciałoby się powiedzieć: głowę - fabuła. Fabuła jest po prostu słaba i nieprzemyślana. Główny antagonista pojawia się na scenie 15 minut przed końcem filmu. Jakie to w widzu może budować napięcie? Wystąpił przez chwilę wcześniej, mniej więcej w połowie filmu, ale wszystko wskazywało, że jest to postać epizodyczna. Jest tego więcej, pojawia się mnóstwo wątków pobocznych (np. żona Sinatry) które są rozpoczęte ale w żaden sposób nie dokończone.
Podsumowując: przestroga dla przyszłych filmowców: gwiazdorska obsada i wysoki budżet nie wystarczą do nakręcenia ponadczasowego dzieła. Oczywiście przestrogi nie posłuchają, bo przecież liczą się $$$ dziś a nie za 50 lat.

ocenił(a) film na 5
oider

W większości zarzutów się zgadzam. Film można obejrzec ale jeśli się nie ma żadnych oczekiwań. Zwykły, przynudnawy kryminał z fajną muzyczką w tle. Jednakże poważne sprostowanie poprzednika:
"Czarni w czasie II wojny światowej byli tylko kucharzami i kierowcami daleko za liniami frontu."

Nie jest to prawdą bo murzyni mogli służyć w wojskach frontowych i lotniczych. Różnica w stosunku do innych jednostek wojskowych polegała na tym, że mogli służyć w specjalnie dla nich przeznaczonych oddziałach. Jeśli chodzi o piechotę za przykład może posłużyć 92-ga Dywizja Piechoty złożona jedynie z czarnoskórych obywateli. Najbardziej znanym zgrupowaniem była 332 Grupa Myśliwska (od 1941 r.). Dzięki swojej skuteczności grupa przyczyniła się do zniesienia segregacji rasowej w armii USA (1948).

Poniżej link do publikacji na ten temat:

http://books.google.pl/books?id=u3XcvSC9vFkC&pg=PA89&lpg=PA89&dq=969.+Field+Arti llery&source=bl&ots=QDl0kf9Tv6&sig=-P2yZq0FA8aMaahx8TwNqbFO2vk&hl=pl&ei=LYu2SsLY LYWb_Ab1tMSoDQ&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=2#v=onepage&q=969.%20Field%2 0Artillery&f=false

pozdrawiam

ocenił(a) film na 4
don_Zimek

Masz rację, czarnym zdarzało się służyć także w jednostkach bojowych, nie tylko tyłowych. Sam się trochę interesowałem historią 442 Pułku Piechoty, składającego się z obywateli amerykańskich japońskiego pochodzenia, który na europejskim teatrze był jedną z bardziej udekorowanych jednostek. Pułk ten wchodził w skład 92 DP, o której wspominasz. Swoją drogą 332 Grupa Myśliwska do 1944 roku miała na stanie P-39 i P-40, czyli gorzej jak Ruscy! To chyba daje pewien obraz, jak te jednostki traktowano w białym skądinąd sztabie. Doczytałem nawet, że sformowano "czarny" 555 Pułk Piechoty Spadochronowej, co z tego jednak, skoro nigdy nie wyruszył poza kontynent amerykański, bo "nie znaleziono dla niego zastosowania"?
Pisząc poprzedniego posta dokonałem pewnego uproszczenia, jednak jednostki "kolorowe" na froncie były raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę i ich istnienie nie ma wpływu na sens mojej wypowiedzi w odniesieniu do filmu, zwłaszcza dla przeciętnego widza. Czarny spadochroniarz 150 cm wzrostu o posturze anorektyczki w 1944 pod Bastogne? No way! To powojenna fantazja filmowców, która jest tak absurdalna, że musiałem o niej wspomnieć. Ale dzięki za uszczegółowienie!

ocenił(a) film na 8
oider

Cóż, kwestii Murzynów w armii nie będę komentował bo ani wiedzy, ani zainteresowania tym tematem nie przejawiam :)

Bardzo ciekawy post, dowcipniejszy niż sam film. Dokładnie w ten sam sposób wypowiedziałbym sie o Cannonball Run 1 i 2 (tyle że tam mamy czołówkę podstarzałych wówczas już gwiazd, ale to mniej więcej ci sami, Sinatra Martin i Davis Jr). Jakkolwiek lubię lata 50, to jednak humor tych czasów nie przemawia do mnie... w stosunku do niepoprawnego i zabawnego dowcipu lat 30 i 40 (screwball!) ten z najbardziej sympatycznej dekady wieje drętwotą niczym sypialnie małżeńskie tych czasów - z oddzielnymi łożami dla małżonków. Ów '150 cm Murzyn' chociaż w filmach nie jest za śmieszny, to jednak był dobrym komikiem tych czasów, nieźle parodiował znane gwiazdy. Dean Martin to człowiek który zrobił sobie otoczkę gwiazdy, chociaż zarówno jego role jak i teksty piosenek były głębokie niczym kałuża (When the moon hits your eye like a big pizza pie, That's Amore!). Sinatra lepszym piosenkarzem był niż aktorem.
Ale mimo wszystko, lubię te klimaty. Akceptuję że 'Ocean's Eleven', 'Robin and the 7 hoods' były płytkie i mało zabawne, to jednak z przyjemnością je oglądam, podobnie słucham wspomnianego Martina. Podobają mi się te czasy złudnego spokojnego, rodzinnego życia (podczas gdy zagrożenie wojny nuklearnej było najwyższe w historii), poprawności politycznej i ogólnego kiczu... Chyba wtedy wizja życia w Stanach była najbliższa utopijnej.

Bruce_Lee

nie tyle "wypowiedziałbyś się" co "wypowiedziałeś się" już, z dwa lata temu;) żebym nie był gołosłowny:
http://www.filmweb.pl/film/Wy%C5%9Bcig+Armatniej+Kuli-1981-11833/discussion/Oj%2 C+Needham%2C+co%C5%9B+nie+za+bardzo...,1791079

oider

Podoba mi się ta odpowiedź! Filmu jeszcze nie oglądałam, ale nieźle się ubawiłam już czytając to :D

ocenił(a) film na 7
oider

Niestety, raptem 40 lat dzieli filmy, a mentalnie to przepaść, jakby różnica epok. Cóż, kiedyś były inne przyjęte kanony i normy (zauważ, że w Bondach z Connerym tez policzkowanie kobiet przez Bonda i dawanie im klapsa było czymś naturalnym :) ).
Mnie trochę znużył początek, bo akcja ze skokiem tak naprawdę zaczyna się koło 45 minuty. Za to zakończenie zaskakuje na tyle, że podbiłem ocenę o jedno oczko.
P.S. Nie macie wrażenia, że Santos we współpracy z przedsiębiorcą pogrzebowym mógł przed kremacją NIECO się rozejrzeć? Jakoś bardzo spokojnie siedział...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones