Film lekki i przyjemnie się go ogląda. Widać, że inspirowany kinem brytyjskim, ze względu na specyficzny montaż i sposób kręcenia. Najmocniejszą stroną filmu jest muzyka. Kilka kawałków jest naprawdę genialnych. Mnie najbardziej urzekł Faust 72, grany w pierwszej scenie z Vincentem Casselem. Dużo fajnych aktorów, którzy może nie wysilają się specjalnie, ale na ekranie dobrze się ich ogląda. Natomiast fabuła jest słaba i twórcy chyba sami byli tego świadomi, stąd to przeskakiwanie między scenami. Jedynie pozornie komplikuje to całą intrygę i po seansie pozostaje pewien niedosyt. Nie tak dobry jak poprzednia część ale da się oglądnąć.